5 listopada 2010

Prague session

The plan of doing a street trip to Prague was born in my head some time ago but it took a little bit of time before I could gather all the people together - Sebastian, Przywa and Kuba Konwent - the photographer. The journey took almost all day. We arrived in the evening and immediately began searching for some interesting "spots". After seeing a few (which we immediately postponed for the following day), we stayed for a little bit longer on an interesting curved bank. After less than two hours, a security guard came waving his nightstick menacingly - I wonder why it took him so much time to notice us (taking into account the power generator and the lights). We wandered a little bit more in Prague and then went to get a well-deserved rest. As it turned out, the hardest part of the whole trip was actually finding accommodation. We finished recording at around 1 am, we packed up and began to follow the GPS to visit some hotels. After 3h and nearly 20 different addresses we were practically willing to sleep in the car but luckily managed to find one hotel with vacancies.
Plan zrobienia streetowego tripu do Pragi zrodził się w mojej głowie już jakiś czas temu ale trochę potrwało zanim udało sie zebrać wszystkich zainteresowanych czyli Sebastiana, Przywę i fotografa - Kubę Konwenta. Podróż zajęła praktycznie cały dzień, dojechaliśmy dopiero wieczorem i od razu zaczęliśmy poszukiwania co ciekawszych "spotów". Po obejrzeniu kilku, które odłożyliśmy od razu na następny dzień, zostaliśmy na dłużej na ciekawym, zakręcającym banku. Po niecałych dwóch godzinach przybiegł ochroniarz groźnie wymachując pałką - ciekawe czemu aż tyle czasu zajęło mu zauważenie nas, biorąc pod uwagę agregat i lampy. Pokręciliśmy się jeszcze trochę po Pradze i udaliśmy się na zasłużony odpoczynek. Jak sie okazało, najtrudniejsza częścią całego tripu było znalezienie noclegu. Skończyliśmy nagrywać około 1 w nocy, spakowaliśmy sie do auta i podążając za gpsem zaczęliśmy odwiedzać kolejne hotele. Po 3h i blisko 20 różnych adresach byliśmy gotowi spać w samochodzie ale na szczęście udało się znaleźć cos z wolnymi miejscami.
After only a few hours, we got up, had breakfast and went to look for more spots. The first one was the cult skateboard spot with a panorama of the city and a whole lot of marble. Despite too many kids on skateboards (causing a bit of discomfort) the place is definitely worth checking out. After that was the proper street, fast food, calling the police, etc. - you know, the essence of street.
Po zbyt niewielu godzinach wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy w poszukiwaniu kolejnych miejscówek. Na pierwszy ogień poszła kultowa deskorolkowa miejscówka z panoramą na miasto i masą marmuru. Poza zbyt dużą ilością dzieciaków na deskach (nieco utrudniających jazdę) miejsce zdecydowanie warte polecenia. Potem już była właściwa ulica, fastfoody, wzywanie policji itp. czyli kwintesencja streetu.
At the end of the day we also visited the Hilton to see what cars are currently on top; Rolls Royce definitely still is #1.
Some more info and photos you can find at Dartmoor blog

Na koniec dnia odwiedziliśmy jeszcze Hiltona sprawdzić jakie auta są obecnie na topie, zdecydowanie nadal RollsRoyce.
Trochę więcej informacji i zdjęć znajdziecie na blogu Dartmoora

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz